Strona:PL Dumas - Kapitan Paweł.djvu/198

Ta strona została przepisana.

powstającym przeciwko prawu natury; to dziecko, jest-to córka występna.
— Mój ojcze! zawołała Małgorzata, przypatrz się mi... ratuj mnie! jestem Małgorzata.
— Małgorzata?... Małgorzata?... wyjąkał margrabia; miałem pierwéj dziecię, które nosiło to imie.
— To ja!... to ja!... ja jestem to dziecko!... ja jestem twoją córką;...
— Dziećmi, są tylko dzieci posłuszne, rzekła margrabina. Bądź posłuszną, a w tenczas dopiero nazwiesz się naszą córką.
— Do ciebie uciekam się mój ojcze!... tobie będę posłuszną; lecz ty nie każesz... Ty nie chcesz mego nieszczęcia... nieszczęścia doprowadzającego mnie do rozpaczy...

- Pójdź! pójdź! rzekł ściskając ją w swych objęciach. O! co to za roskosz