Strona:PL Dumas - Kapitan Paweł.djvu/207

Ta strona została przepisana.

Drzwi gabinetu otworzyły się i Paweł niewidziany, a obecny wszystkiemu wszedł nagle.
— Pani margrabino d’Auray! nim kontrakt będzie podpisany, jedno słowo mam tylko powiedzieć.
— Kto mnie woła? rzekła starając się poznać osobę, która się do niéj odezwała.
— Znam ten głos! zawołał margrabia cały drżący.
Paweł postąpił trzy kroki.
— Czy to widmo? zawołała margrabina uderzona podobieństwem jego z dawnym kochankiem.
— Znam tę twarz! mówił starzec, jam go zabił!...
— Boże! wspieraj mnie, wyjąkała Małgorzata, klęcząc z rękoma wzniesionemi ku niebu.