Strona:PL Dumas - Kapitan Paweł.djvu/210

Ta strona została przepisana.

zachodzące słońce, a w miarę jak jego i światło słabło, czuł coraz bardziéj niknące swe siły, tak, że gdy służący podług zwyczaju przyszedł po rozkazy, niezastawszy go, zmuszonym był szukać; nareszcie znalazł zemdlonego u stóp wielkiego dębu. Wziął go na swe ramiona i zaniósł do domu, a sam cały przestraszony tym nieprzewidzianym wypadkiem pobiegł do margrabiny prosić o ratunek, którego odmówiła pod pozorem, że margrabia sam takowego potrzebuje.
Paweł usłyszał prośbę służącego; sądząc, że w podobnéj chwili kontrakt podpisanym być nie może, oświadczył Małgorzacie, że gdy będzie jéj potrzebnym znajdzie go u Acharda, potem wyszedł do zwierzyńca, przebiegł go cały zazadyszany wpadł do pokoju starca; w chwili, gdy przychodził do siebie, i