Strona:PL Dumas - Kapitan Paweł.djvu/213

Ta strona została przepisana.

na łóżku i wskazał ręką na klucz wiszący. Weźmiesz ten klucz, otworzysz tę szafę, tam znajdziesz skrzyneczkę. — Jesteś człowiekiem honoru!... przysięgnij mi, że jéj nie otworzysz, aż po śmierci margrabiego?...
— Przysięgam ci! rzekł Paweł kładąc ręke na stojącym krucyfiksie.
— Dobrze! teraz spokojny umieram!...
— Możesz, gdyż syn na tym święcie, a ojciec na tamtym, podaje ci rękę przyjaźni.
— Sądzisz me dziecię, że mi będzie wdzięczny za mą wierność?
— I możeszże tak sądzić o mym ojcu?
— Tak! byłem mu zbyt posłusznym, pomruknął starzec, winienem był nie dozwolić tego pojedynku; a przynajmniej nie być jego świadkiem. — Słuchaj Pawle, były chwile, w których pośpiewałem... w których ten pojedy-