Strona:PL Dumas - Kapitan Paweł.djvu/233

Ta strona została przepisana.

milkły. I wszystko się skończyło, starzec umarł!.....
Margrabina powoli podniosła głowę, z uwagą natężyła słuch, i nieroztwierając firanek wsunęła rękę, którą po chwili wyciągnęła z kluczem; wówczas podniosła się, i postąpiła ku szafie, W chwili, gdy miała ją otwierać, Paweł śledzący najmniejsze jéj poruszenie, rzucił się do pokoju i ujął ją za rękę.
— Oddaj mi ten klucz matko! Maria umarł: te papiery należą do mnie!...
— Bożka sprawiedliwości!... zawołała margrabina cofając się i padając na Krzesło, — to mój syn!.....
— O! Boże! to mój brat!....
— Paweł otworzył szafę i wyjął szkatułkę z papierami.