Strona:PL Dumas - Kapitan Paweł.djvu/242

Ta strona została przepisana.

ny tą okropną myślą, dostał obłąkania!...
— Milcz!.... zawołała margrabina z gniewem, milcz!...
— Chcesz więc, kończyła Małgorzata, coraz bardziéj tracąc uszanowanie winne matce; abym dla zachowania mego i dzieci imienia bez skazy, zamknęła się z obłąkanym; abym się odłączyła od ludzi, uczyniła serce nieczułem na cierpienia; abym przywdziała żałobę, pierwéj nim mój mąż umrze... aby mi włosy zbielały o dwadzieścia lat prędzéj...
— Milcz!... groźnym tonem zawołała margrabina.
— Chcesz, aby tajemnica moja zamkniętą została w grobie, z temi co ją znają, abym chodziła od umierającego do umierającego, nie aby im nieść pocie-