Strona:PL Dumas - Kapitan Paweł.djvu/248

Ta strona została przepisana.

— Czegóż pan żądasz!
— Nie zgadujesz pan? — dziwi mnie to mocno — nie zmasz wcale obowiązków szlachcica i oficera.
— Wierz mi Emanuelu!...
— Wczoraj byłem hrabią!... dziś jestem margrabią d’Auray!... proszę się nie zapominać!...
Uśmiech przebiegł po ustach Pawła.
— Mówiłem więc, kończył Emanuel, że nie znasz pan obowiązków szlachcica, sądząc, iż pozwolę komu innemu, nie sam to załatwić; boć mnie obraziłeś.
— Pan margrabia zapomina swych odwiedzin na l’Indienne.
— Bez tych rozumowań! Przystąpmy do rzeczy. Wczoraj, gdy żądałem od niego zadośćuczynienia, nie mówię już jako szlachcic, oficer, lecz jak każdy człowiek winien je dać bez namysłu, od-