Strona:PL Dumas - Kapitan Paweł.djvu/251

Ta strona została przepisana.

Ten, któregoś obraził — jestem ja; — bić się musisz! że...
— Jesteś szalonym! powiedziałem ci że to niepodobna!... pozwól mi wyjść!...
— Strzeż się!... zawołał Emanuel biorąc pistolety, uważałem cię jako człowieka honoru, teraz uważam cię za korsarza, — wszedłeś do tego domu niewiem po co? może po nasze złoto, aby wykraść posłuszeństwo córki!... zobowiązanie przyjaciela przyjacielowi!... wierz mi! bierz go — i rzucił mu podnogi pistolet, — i broń się!...
— Możesz mnie zabić!... rzekł Paweł, spokojnie opierając się o komin; — ja nie będę bić się z tobą!... mówiłem ci?...
— Podnieś ten pistolet! — czy sądzisz, że moje groźby — są próżnemi? — mylisz się: — od trzech dni nadużywasz mej cierpliwości! — mówię ci przeto, broń