Strona:PL Dumas - Kapitan Paweł.djvu/262

Ta strona została przepisana.

— Moja matko!...
— A ja lękałam się ujrzyć ciebie!...
W téj chwili dzwon zamkowy dał się słyszyć. Margrabina zadrżała: — czas pogrzebu nadszedł. Ciało margrabiego d’Auray iAcharda, miało być złożone w grobie. Margrabina powstała.
— Ta chwila winna być poświęconą modlitwie, — odchodzę.
— Matko! odjeżdżam jutro: — czy już nie ujrzę ciebie?...
— Ah! pragnę zobaczyć cię jeszcze.
— Będę cię oczekiwał matko przy przejściu do zwierzyńca, — ja jedno miejsce święte dla mnie, muszę jeszcze odwiedzić. Będę tam czekał — tam matko pożegnamy się!...
— Przyjdę.
— Weź matko te nominacye, jedną dla Emanuela; drugą dla męża Mał-