Ta strona została przepisana.
ujrzała dąb, pod którym Paweł miał ją oczekiwać, a pod nim klęczącego człowieka; byłto Paweł. — Wolno zbliżyła się, uklękła i modliła się, — po skończonej modlitwie powstali. Margrabina objęła młodzieńca za szyję, i głowę spuściła na jego piersi. — Wkrótce turkot powozu doszedł do nich: margrabina zadrżała; byłto Emanuel odjeżdżający do pułku; w tejże chwili Paweł wskazał ręką na morze, i ukazał matce łódkę wolno sunącą się po przestrzeni Oceanu: była-to Małgorzata, płynąca do okrętu.
Margrabina słuchała tak długo, dopóki tylko usłyszyć mogła turkot powozu; dopóki tylko dojrzyć mogła ścigała łódkę wzrokiem, gdy jeden ucichł, druga zniknęła w ciemnościach nocy, obróciła się do Pawła i rzekła: