Strona:PL Dumas - Kapitan Paweł.djvu/78

Ta strona została przepisana.

— Oto są dwa pistolety, rzekł naiwnie Paweł, bawiąc się niemi, a które hrabia d’Auray przyjechawszy położył na stole.
— A które są gotowe! rzekł Emanuel.
— Czy dobrze biją? zapytał Paweł.
— Jest-to rzecz, o której możesz się łatwo przekonać, odpowiedział Emanuel, jeżeli zechcesz przejść się ze mną po ogrodzie.
— Zdaje mi się, że to jest rzecz niepotrzebna panie hrabio; wszak tu nam będzie dobrze.
Po tych słowach kapitan odwiódł kurek zmierzył go ku oknu, za którem stało drzewo, a na nim kołysał się mały ptaszek; dał ognia, a biedny ptaszek przecięty na dwoje spadł. Z zimną krwią potem położył pistolet na stole.