Ta strona została przepisana.
— Dzięki tobie i méj matce, jest daleko stąd... jest w Cayenne...
— Wiesz Małgorzato, co robi się z zamkiem, od którego klucz zgubiony! posyła się po ślusarza!
— A do mnie, rzekła uroczystym głodem Małgorzata, przyślijcie chyba kata, aby mi ją otworzył; gdyż pierwéj dam sobie uciąć tę rękę, niż ją oddam drugiemu.
— Cicho! rzekł Emanuel niespokojnie, spoglądając na drzwi przyległego gabinetu.
— Teraz skończyłam. Miałam tylko w tobie nadzieję; bo chociaż nie zdołasz pojąć mych uczuć, nie jesteś jednak złośliwym; przyszłam tu ze łzami; Mój bracie! to małżeństwo jest dla mnie śmiercią: wolę klasztor, wolę nędzę, wolę śmierć. Wysłuchałeś mnie,