Ta strona została przepisana.
— Niezawodnie; dziękuję za przypomnienie.
U bramy zamku, Paweł zastał człowieka swego i konia; udał się drogą do Port-Louis. Gdy stracił z oczu zamek, zatrzymał się, zsiadł z konia i udał się do chaty rybackiéj zbudowanéj na piasku morskim, przed któréj drzwiami siedział na ławce, ubrany jak majtek, młodzieniec mogący mieć ze dwadzieścia kilka lat; tak był pogrążony w myślach, że nie usłyszał zbliżającego się Pawła. Kapitan uderzył go po ramieniu; młodziec zadrżał! spojrzał i zbladł...
— Widziałem, rzekł Paweł.
— Kogo? zapytał młodzieniec.
— Małgorzatę.
— Więc?
— Jest zachwycającą!