Strona:PL Dumas - Karol Śmiały.djvu/115

Ta strona została przepisana.

ani przestróg, ani próśb matki dosiadł co żywo konia i popędził na złamanie karku.
W dniu 22. lipca dotarł już prawie do obozu, dojechał bowiem do przednich straży i tym natychmiast dał się poznać.
O godzinie 8 rano, w chwili gdy większa część rycerzy zabawiała się wieszaniem na szubienicy pochwyconych jeńców i w chwili kiedy książę jadł śniadanie ze swym synem, którego silnie strofował, za niesłuchanie jego rokazów i za powrót zakazany mu do obozu, dano znać że Gandawczycy opuścili miasto i maszerują tutaj w sile czterdziestu pięciu tysięcy wojowników.
— Pozdrówcie ich ode mnie, gdyż są pożądani wielce, rzekł książę i wkrótce zostaną pobici i rozproszeni jak niesforna trzoda.
Wnet też dał rozkaz gotowania się do walki, przywdział zbroję, jaką zwykł nosić tylko podczas wielkich uroczystości i dosiadł konia wraz ze swoim synem, przybyłym do obozu tak niespodziewanie, hrabią Charolais.
Następnie sprawiwszy szyki objechał je dokoła, naznaczając każdej batalji właściwe miejsce i ostrzegając, aby dowódcy pełnili swe