oczach, ustach, końcach łokci, lędźwiach i na pępku.
Ludwik obawiając się, czy ceremonja dopełniona została z całą programową a raczej historyczno-tradycyjną ścisłością, zapytał:
— Czy w rzeczywistości już namaszczony zostałem?
Wielkiej potrzeba było pracy żeby go pod tym względem uspokoić.
Wtedy pozwolił się ubrać; parowie włożyli na niego wszystko od koszuli aż do płaszcza a następnie posadzili go na tronie, wysokim na dwadzieścia siedm stóp!
Poczem wziął pierwszy z parów, książę Burgundzki, najbliżej stojący przy królu, koronę, trzymał ją jakiś czas nad głową króla, wreszcie z pewną powagą włożył mu ją i w tym samym czasie zawołał:
— Niech żyje król! Montjoje! Saint Denis!
Następnie poprowadził króla do Sanctuarium, tłumacząc w jakich mianowicie wypadkach, winien złożyć koronę, kiedy ją znowu włożyć na głowę, wstąpić na ołtarz, zejść z ołtarza, na czem ceremonja została ukończona i Ludwik ukląkł przed księciem —
Strona:PL Dumas - Karol Śmiały.djvu/166
Ta strona została przepisana.