Nieszczęśliwa Małgorzata d’Anjou towarzyszyła mu od stacji do stacji, prosząc, błagając po drodze o pomoc w ludziach i pieniądzach. Nakoniec jednego dnia ofiarował jej dwadzieścia tysięcy liwrów, ale pod tym głównym warunkiem, że jeżeli na nowo tron obejmie, odstąpi Calais Francuzom.
Być może że Shakespeare znał ten układ pisząc swojego „Żyda Weneckiego“.
Prawdą też jest, że w tym czasie Ludwik XI spadkobierczyni Lancastru posłał z Bretanii 60.000 franków.
Na przypadek, gdyby Warwick się żalił, Ludwik XI miał na poczekaniu dwie wymówki: Po pierwsze że był wnukiem Małgorzaty d’Anjou i nie mógł żadną miarą odmówić jej wsparcia, jakby istotnej jałmużny. Cóż znaczyło 20.000 franków? Zresztą on tej sumy nie dał jej wcale w prezencie, ale w rodzaju pożyczki i do tejże przywiązywał dość trudne warunki.
Powtóre te 60.000 franków przysłane z Bretanji, pochodziło wprost od księcia, a on nie miał najmniejszego prawa wzbraniania księciu używać swych pieniędzy, jak mu się podobało.
Strona:PL Dumas - Karol Śmiały.djvu/193
Ta strona została przepisana.