ich nie żałował, król sądził że książę o nich najzupełniej zapomniał. Zaczął go tedy namawiać do sprzedaży Boulogne i Lille, książę w pierwszej chwili nie stawiał żadnego oporu. Wreszcie wyrzekł:
— Charolais, na to niepozwoli.
Dziki ogień błysnął w oczach Ludwika XI:
— Dobrze! Pozwól mi tego synalka doprowadzić do rozumu, a zaręczam, że ci go oddam tak miękkiego jak rękawiczkę.
Filip przypomniał sobie jak to Ludwik nauczył rozumu jego ojca. Działo się to w lesie, rozmowa ta prowadzona była na uboczu a stary książę obawiając się aby ten lis, który teraz niby ułaskawił się, nie wystawił pazurów tygrysa, ratował się na razie ucieczką.
Król nie miał wcale chęci odbywania napróżno podróży — zwiedził zatem równocześnie flandryjskie i pikardyjskie miasta: Abbeville, Arras, Tournai, zawsze wierny swemu programowi, w bardzo skromnej odzieży, bez orszaku i parady, jak zwykły prywatny człowiek, zawsze on czuł pewną odrazę do uroczystych przyjęć, owacji publicznych i przemówień.
Strona:PL Dumas - Karol Śmiały.djvu/202
Ta strona została przepisana.