— Prawda, odpowiedział równie ze śmiechem tenże, oni mają mój podpis, a wasza królewska mość ma moją osobę.
— Ej, Ej! czy czasem przez obawę nie chcesz pan doradzać mi zrzeczenia się walki?
— Co się tycze tego, to za pierwszą sposobnością dowiodę, że tego wcale nie myślę.
— A więc idźmy tedy ku Paryżowi, nie tracąc serca.
Król Ludwik był upartym, jak wszyscy wojownicy.
Przeciwnie hrabia Charolais widząc się osamotnionym i widząc bretańczyków powolnie postępujących, chętnie bardzo unikał starcia, to jednak nie leżało w projektach i planach hrabiego de Saint-Pol.
W dniu 14. pisał król do Paryża, że w dniu 16. niezawodnie tam przybędzie i nakazał swemu generałowi lejtenantowi Karolowi Melun, aby mu przysłał doniesienie tam wraz z marszałkiem Ruault. Poczem puścił się w dalszy pochód.
W dniu 16. rano, stanął w Chartres; maszerując przez noc całą.
Przybywszy tam, powziął wiadomość że armja hr. Charolais znajduje się w Montlhery.