Strona:PL Dumas - Karol Śmiały.djvu/268

Ta strona została przepisana.

zamki te w niwec obraca, kruszy i rujnuje jak zeschły krzak leszczyny.
Pewien rycerz nazwiskiem Ramus, wybrał się w podróż z biskupem, po swoim powrocie przybywa a raczej staje na miejscu, na którem zdaje mu się był kiedyś zbudowany jego zamek — w przekonaniu że zabłądził, poczyna rozpatrywać się w całej okolicy ale nic podobnego nie widzi.
— Słowo daję, księże biskupie, woła, czy ja rzeczywiście śnię, czy marzę, czy też istotnie widzę co jest przedemną z całą przytomnością umysłu, przecież w tem miejscu stał i stać powinien mój dawny zamek, ale nie ma go tutaj dziś.
— Ach mój dobry Ramusie, odpowiada łagodnie biskup, któremu nie obcym był fakt zniknięcia niespodzianie owego zamku, nie gniewaj się wcale: z kamieni twego zamku kazałem zbudować klasztor — ale ty przez to nic nie tracisz.
Pomimo zapewnienia biskupa, rycerz wcale nie odzyskał już swojej własności.
Liege pod jednym względem tylko było nieszczęśliwem: było ono zbudowane na grun-