Nazajutrz w południe hrabia Charolais odbył wjazd do miasta. Zapewne dla śmiechu był otoczony błaznami i muzykantami, z których jedni grali na fletach, drudzy na bębenkach baskijskich.
Wydane zostały najsurowsze rozkazy żołnierzom: uszanowania cudzej własności, nieprześladowania nikogo, nie brania nic i tylko żądania zapasów żywności. Trzech łuczników, którzy zaciągnęli kobietę do lasu, schwytano i powieszono na szubienicy miejskiej.
Książę w początkach chciał wziąć udział w pochodzie swego syna, ale zrobiono mu uwagę, że w chwili, w której nie zgodził się na udzielenie jakiejkolwiek łaski, pojawienie się jego w mieście byłoby niestosowne.
Tymczasem rozkazy wydane przez hrabiego, ożywiły poniekąd nadzieje mieszkańców.
W dniu wejścia do miasta, Karol pod pretekstem zabezpieczenia mieszkańców od nadużyć żołnierskich, nakazał księżom, kobietom i dzieciom zebrać się w kościele.
Nazajutrz znaczna eskorta wojskowa wyprowadziła ich po za miasto.
— Był to smutny orszak, rozdzierający swym
Strona:PL Dumas - Karol Śmiały.djvu/294
Ta strona została przepisana.