Strona:PL Dumas - Karol Śmiały.djvu/328

Ta strona została przepisana.

stwa; gdy tymczasem jedno twoje słowo książę może uspokoić ten biedny lud i uwolnić ich owce od wilków. Racz książę wyjść na balkon, przemówić a wszystko się dobrze skończy.
Rzeczywiście położenie było trudne. Ci ludzie potrzebowali się tylko ścisnąć a książę byłby stratowany na śmierć, jak niemniej ci wszyscy, którzy mu towarzyszyli.
Na szczęście najbliżej księcia stały cechy bogate rzeźników, a kto bogaty, ten zawsze bardziej umiarkowany.
Otoczyli oni księcia.
— Mości książę, rzekł jeden z naczelników, jesteś bezpieczny między nami jak dziecko w łonie matki, a jeżeli będzie potrzeba poniesiemy śmierć za ciebie. Ale, na imię Boga, miej cierpliwość, nie unoś się — niech żaden z twoich sług nie ośmieli się podnieść ręki.
Książę usłuchał rozsądnej rady.
Zrozumiał on doskonale, że nie pozostało nic lepszego do czynienia, jak ukazać się na balkonie, jakoż wszedł tam a dawszy znak ręką, przemówił:
— Dzieci moje — mówił flamandzkim językiem, niech was ma Bóg w swojej opiece.