Strona:PL Dumas - Karol Śmiały.djvu/331

Ta strona została przepisana.

— Tak, tak — krzyknął tłum.
— Chcecie aby zbieranie podatku zostało zniesione.
— Tak jest.
— Pragniecie aby wasze dotąd zamurowane bramy, były napowrót otwarte.
— Tak.
— Chcecie aby wam oddano wasze sztandary.
— Właśnie.
— Chcecie odzyskać prawo dawne wymiaru sprawiedliwości.
— Chcemy — powtórzył energicznie tłum.
— Najłaskawszy panie — wyrzekł teraz olbrzym — oto w tym celu zebrały się te tłumy, na dole widzialne. Wiesz pan teraz wszystko — staraj się więc spełnić to. Mówiłem w imieniu dobra ogólnego i proszę o przebaczenie.
Książę i p. Gruthuse wyglądali nie wesoło, jeszcze nigdy w podobny sposób nie przemawiano do księcia. Gdyby Karol był sam, niezawodnie rzuciłby się na olbrzyma, i w braku broni chwyciłby go w swoje ramiona i udusił, ale w obec zebranego zbrojnego tłumu, który po szaleństwach nocnych jeszcze całkowicie nie otrzeźwiał i stał pod zasłoną reli-