kwii świętego Lievina, było niepodobieństwem postawić jakiś krok stanowczy.
Książę wściekał się nie tylko przeciwko mieszczanom ale i przeciw ludowi; sądził on że go wprowadzono w zasadzkę i że tak klasa panów jak i klasa zawodowa porozumieli się ze sobą i tu go naumyślnie wprowadzili.
W pierwszej chwili, przyszła mu myśl zabrać swoją córkę i swoje skarby, siąść do powozu, otoczyć się zbrojną strażą, wysłać naprzód łuczników dla uratowania drogi, ale jednak ostrzeżono go, że w ten sposób nie dojechałby żywy do bram miasta.
Drżąc z zemsty zgodził się na radę udzieloną mu przez wiernych dworzan.
Kilku znaczniejszych mieszczan jednogłośnie wybrano do rady, którzy z radcami księcia porozumieli się i po upływie trzech dni, Karol ujrzał się zmuszonym podpisać dekret, którym przywraca im dawne przywileje.
Lud tedy złożył broń i spokojnie odniósł relikwie do św. Bavon.
Nakoniec w dniu 1 lipca książę opuścił Gandawę i spełniwszy kielich podany mu na podwórzu, oddalił się z uczuciem zemsty w sercu.