szliwa walka, przyjęli w niej udział wszyscy spieszeni żołnierze.
Król Jan tymczasem dokazywał cudów waleczności.
Padali z kolei jeden po drugim ci, którzy mieli sobie powierzony sztandar królewski.
Doszło nawet do ręcznych zapasów, ale topór króla za każdym razem robił straszny wyłom w szeregach nieprzyjacielskich. Był to lew, broniący zaciekle swego królestwa, swej ziemi i swego młodziutkiego syna.
Przy jego też boku walczyło młode lwiątko, które nie mogąc w niczem pomódz ojcu, wołało nieustannie:
— Ojcze strzeż się. Pochyl się na prawo! Odejdź w lewo!
Ojciec zaś pragnąc utrzymać w swojem dziecięciu umysł i wolę bohatera, odpowiadał na przestrogi:
— Śmiało! Śmiało! Filipie. Bądź mężnym moje dziecię!
Wezwanie to ojca do syna pozostało na zawsze wspomnieniem i faktem historycznym, czego najdotykalniejszym dowodem, nadanie
Strona:PL Dumas - Karol Śmiały.djvu/35
Ta strona została przepisana.