Strona:PL Dumas - Karol Śmiały.djvu/410

Ta strona została przepisana.

sta Liege, nie tylko całej Francji, ale w potrzebie, byłby się wyparł nawet samego Boga!
Nie przypuszczano nigdy, aby kiedykolwiek duma zaprowadziła go zbyt daleko, aby zapomniał się jako król, bo przecież sam mówił nieraz do zaufanych:
— Gdy pycha i duma dosiada bojowego konia, niewątpliwie, tuż obok niej, czatuje hańba i zniszczenie.
Obaj książęta uważali to za nierozsądek, walczyć regularnym bojem z tak drobną garstką — „my ich zarzucimy czapkami“, mówili dzielni wojacy i dla tego też wcale nie kupili się w kolumny, niezachowywali żadnego porządku bojowego, żadnej ścisłości w szeregach, lecz każdy działał jedynie na swoją rękę, nie pilnując zgoła sztandaru, pod jakim walczyć był obowiązany. Pospiech nakazywała im chciwość — pragnęli bowiem co najprędzej dostać się do miasta, aby je zrabować. Można przecież tak dobrze odgrzebać trupa, jak i zabrać mu kosztowności pogrzebane razem z nim w ziemi.
Skoro mieszkańcy Liege, spostrzegli ten karygodny nieporządek w szeregach armji nie-