Strona:PL Dumas - Karol Śmiały.djvu/435

Ta strona została przepisana.

gnam się ciągle od stóp do głów. Do widzenia.
Montils-les-Tours 18 marca“.
Śmierć ta tak była pożądana do wydobycia go z niebezpiecznego położenia, że mało ludzi a między nimi najzaciętsi króla nieprzyjaciele, wierzyło w istotę tej rzeczy, posądzając zarazem Ludwika o przyczynienie się w pewnej części do zgonu księcia.
Wiadomości tej o bratobójstwie, dodawała jeszcze więcej pewności pewna anegdota. Podajemy ją tak, jak ona obiegała, nieprzywiązując wszakże do takowej szczególnej wiary, bo niepodobna było p. Bourdeilles ufać choć zaręczał słowem.
Opowiadano tedy co następuje:
„Błazen księcia de Guyenne, chłopak dowcipny i bardzo sprytny, po śmierci swego pana, wszedłszy do służby króla, znalazł się w kościele Najświętszej Panny w Clery i jakkolwiek zdawało się mu, że w niej nikogo nie ma, słyszał jak jego teraźniejszy pryncypał modlił się w następujący sposób:
— „O dobra moja pani, moja najmilsza władczyni serca i rozumu, najdroższa przyjaciółko, do której zawsze mam szczególne na-