Strona:PL Dumas - Karol Śmiały.djvu/466

Ta strona została przepisana.

prawiać mszę świętą, ale Hagenbach krzyknął na niego groźnym głosem:
— Cóż to nie widzisz, że opieram się na ołtarzu. Możesz sobie poszukać innego dla odprawienia mszy.
Rzeczywiście ksiądz zmuszony był odprawić służbę bożą przy drugim ołtarzu a kiedy nareszcie zbliżył się akt Podniesienia i ksiądz wzniósł hostję do góry, spostrzegł jak Hagenbach całował swoją ukochaną.
Nakoniec jeżeli można wierzyć temu co pisze p. Barante, nie podając jednak źródła zaczerpniętej przez siebie wiadomości, to pan Hagenbach dopuścił się jeszcze czegoś gorszego, czegoś wstrętniejszego.
To, o czem właśnie chcemy czytelnikowi powiedzieć, nacechowane jest takim cynizmem, taką bezwstydnością, że gdyby nie prawdopodobieństwo iż rzeczywiście p. Barante faktu tego z palca sobie nie wyssał, jakkolwiek historyk nasz Michlet, wyraźnie powtarzając tę anegdotę, cytuje owego sprawozdawcę, ale jednak zastrzega się na wszelki wypadek, toby przypuścić należało, że podyktowała ją albo nienawiść ogólna, albo zemsta za czyny bez-