Strona:PL Dumas - Karol Śmiały.djvu/504

Ta strona została przepisana.
V.
Traktat w Picquigny.

Przybyli nareszcie do Saint-Quentin.
Anglicy sądzili że weszli do przyjacielskiego miasta, maszerowali też bez należytej ostrożności, w tem przekonaniu że mieszkańcy powitają ich procesją z krzyżem i chorągwiami.
Skoro znaleźli się na pięćset kroków od miasta, dały się słyszeć strzały armatnie. Edward sądził że to oznaki radości i salwy moździerzowe ale wyprowadzono go z błędu, bo strzelano kulami i nawet zabito już jednego żołnierza.
Druga salwa położyła trupem dwóch.
Później ujrzano wychodzący naprzeciw garnizon, który stanął w szyku bojowym gotów do walki.
Konnetable teraz śmiało pokazał swoje zęby.
Anglicy, którzy sobie roili że wejdą do