Książę widząc ich klęczących, wziął to za rodzaj oddawania się w pokorze na łaskę i miłosierdzie.
— Na Świętego Jerzego — krzyknął — zdaje mi się że te chamy zdają się na łaskę i pragną się poddać.
I stając na czele batalji, dodał:
— Dalej, bombardzierzy, strzelajcie do nich z dział, niech wiedzą i niech przekonają się że nie ma dla nich żadnej łaski.
Ludzie stojący przy armatach spełnili rozkaz; kule poczęły przerzedzać szeregi klęczących Szwajcarów. Kilku z nich padło trupem, wielu było rannych, reszta jednak wciąż na kolanach, nie przerywała swoich modlitw.
Książę dał rozkaz do drugiej salwy, kanonierzy po raz drugi wystrzelili.
I skoro wiatr rozwiał dym z prochu Karol ujrzał stojących już Szwajcarów i gotujących się do walki.
Msza ukończyła się i oddział trzechtysięczny, dowodzony przez Mikołaja Scharnaethal pospieszył dla połączenia się z przednią strażą.
Nie tylko szwajcarzy stanęli na nogi, ale szybkim krokiem posunęli się ku wojskom
Strona:PL Dumas - Karol Śmiały.djvu/543
Ta strona została przepisana.