Strona:PL Dumas - Karol Śmiały.djvu/550

Ta strona została przepisana.

Nigdy podobno nie widziano jeszcze podobnie haniebnej rejterady.
Liga, mówi kronikarz, rzucała się z wściekłością, na tych galantów burgundzkich, pędząc gdzie pieprz nie rośnie, tak że cała armja wydawała się jak trzoda bydląt, pędzona wiatrem pustyni.
Książę widząc że wszystko stracone, począł także sam uciekać, jego błazen, Glorieux, który wedle ówczesnego zwyczaju trzymał się boku księcia podczas walki, uciekał razem z nim.
— A! panie — mówił ledwie dysząc i głosem płaczliwym a równie komicznym tym razem shanibalowali nas!
A przecież mimo taki popłoch, Burgundczycy niestracili więcej, jak twierdzi kronikarz Strasburga, jak sześciuset ludzi, Szwajcarzy zaś ledwie 25.
Lecz porażka była straszliwa.
Pisarz paryski, Jan Troyes, z wielką radością opisał ową niefortunną batalję, dowiedziawszy się o szczegółach takowej a opis ten i radość były jakby echem usposobienia całej Francji.
— Książę — mówi on — uciekał nie zatrzy-