Strona:PL Dumas - Karol Śmiały.djvu/571

Ta strona została przepisana.

Wszyscy uklękli podnosząc w górę ręce błagalnie.
W tej chwili deszcz ustał, wiatr przesunął chmury, niebo wyjaśniło się i błysnął promień słońca!
Szwajcarzy tedy ujrzeli całą przestrzeń, na tej przestrzeni, całą armię nieprzyjacielską a dalej jezioro.
Na ten widok Hans Hallwill dobywszy miecza zawołał:
— Bracia, Bóg nam posyła promień słońca, pomyślcie o żonach i waszych dzieciach. A wy młodsi, czy pozwolicie aby wam zabrano wasze narzeczone.
Od tej chwili wszystko rozgorzało zapałem i ruszyło w pochód wołając:
— Granzon! Granzon!
Przed nimi gromada psów górskich, spotkała gromadę psów obozowych i poczęła z sobą walczyć na zęby.
Była to szczęśliwa wróżba.
Dano znać księciu że Szwajcarzy idą na jego szańce, ale nie chciał w to wierzyć i nawet zbezcześcił tych, którzy przyszli do niego z tak nieprawdopodobną wieścią.