Strona:PL Dumas - Karol Szalony.djvu/102

Ta strona została przepisana.

przestał. Mimo to, jeden z nich pobiegł do pałacu Sw. Pawła. Gdy tam po barwach poznano, iż należał do służby Clissona, wpuszczono go do króla, który, zmęczony po całodziennych trudach, opuściwszy apartamenta królowej, przygotowywał się do przepędzania nocy w swojej sypialni. Karol już układał się na łożu, gdy wbiegł ów człowiek blady, przerażony, wołając:


Natychmiast po oddaleniu się złoczyńców...

— Panie! ach, Najjaśniejszy panie! Jakiż smutek i co za nieszczęście!...
— Cóż się stało? — zawołał król.
— J. M. pan Olivier de Clisson, wielki Wasz Marszałek, przed chwilą został zamordowany.
— Któż się tej zbrodni dopuścił? — wykrzyknął przerażony król.