Strona:PL Dumas - Karol Szalony.djvu/108

Ta strona została przepisana.

aby go miał za wytłómaczonego, iż woli jego zadość nie czyni.
Król odebrał ten list podczas rady państwa. Odczywał go kilkakrotnie, a za każdym razem twarz jego bardziej pochmurniała, wreszcie, zgniótłszy list w ręku i ciskając go na stół, zawołał:
— Mości panowie, wiecie co nam donosi nasz kuzyn z Bretanii? Mówi on i ręczy honorem, że nie wie, gdzieby się znajdował zbój i zdrajca Craon!... Widzi się nam, że ów honor księcia Bretanii mocno tem zaręczeniem na szwank jest narażony... Cóż wy na to, Mości panowie?...
— Mnie się zdaje, Najjaśniejszy mój synowcze — rzekł powstając książę de Berri — że książę Bretanii mówi i czyni to, co powinien i że nie może odpowiadać za J. M. pana de Craon, jeżeli ten u niego się nie znajduje...
— A wy, miły bracie, co o tem myślicie? — pytał dalej król.
— Co do mnie, Najjaśniejszy panie, sądzę, jeżeli się to zdaniu Waszej Królewskiej Mości nie sprzeciwia, że książę Bretanii mówi tak dlatego, aby złoczyńcy dać czas ujścia do Anglii, i....
Król przerwał mu.
— I masz racyę, bracie de Touraine; tak jest, jak mówisz. Co do was, stryju, wiemy dobrze, że Wielki Marszałek nie liczył się do waszych przyjaciół, i słyszeliśmy, chociaż nic wam o tem nie mówiliśmy, że w dniu spełnienia zbrodni był u was jeden z, poufałych J. Mci Craona, który wam, odkrył uknuty spisek; wy zaś, niby nie dając wiary jego słowom i niby dlatego, żeby zabawy nie mącić na dworze naszym, pozostawiliście rzerzy te ich własnemu biegowi! Wiemy o tem wszystkiem, stryju, i wiemy z dobrego źródła!... Zresztą, jeśli zechce-