Strona:PL Dumas - Karol Szalony.djvu/110

Ta strona została przepisana.

nów szlachetnego imienia, na czele których byt książę Burgundyi, odebrało rozkazy, aby się stawili z jak najliczniejszymi, jakie zebrać zdołają, pocztami. Rozkaz ten szybko wykonany został, gdyż książę Bretanii był nienawidzony przez wszystkich, którzy do głębi serca byli Francuzami. Mówiono, że oddawna już król powinien był rozpocząć przeciw niemu energiczne kroki i że byłby to uczynił, gdyby mu nie przeszkadzali hrabia Flandryi i książę Burgundyi. Mówiono, że był on raczej Anglikiem i że dlatego tak nienawidził Clissona, iż się ten sfrancuził. Tym razem rozkazy królewskie były jednak tak wyraźne i tak surowe, że skutek musiał być osiągniętym. Wiedziano wszelako, że wielu z tych, którzy iść mieli z królem, nie poszłoby z dobrej woli; wymieniano przytem pocichu nazwiska książąt de Berri i Burgundyi.
W istocie też książę Burgundyi dawał długo na siebie czekać. Mówił, że wyprawa ta obciążała nazbyt jego prowincye i że była to wojna bez racyi, która skończyć się musi źle. Mówił, że wielu jest ludzi, których nieporozumienia Wielkiego Marszałka z J. M. panem Piotrem de Craon wcale nie obchodziły; że niesprawiedliwem było w ciągać tych obojętnych w wojnę i że należało pozostawić im samym do załatwienia ich sprawy bez obciążania dlatego nowymi wydatkami i uciskiem biednych mieszkańców ubogich prowincyi.
Książę de Berri był tegoż samego zdania, ale król, książę Orleanu i cała rada inaczej się na to zapatrywali; z konieczności tedy dwaj książęta musieli się zgodzić na zdanie większości i króla. Zresztą, jak tylko marszałek mógł dosiąść konia, król dał rozkaz wyruszenia z, Paryża.
Z wielkim wojennym przyborem wybrał się król Karol na tę wyprawę, chociaż go lekarze od tego odwodzili, utrzymując, iż zdrowie jego w niezupełnie dobrym jest stanie. Król jednak uparł się i postawił na swojem, za-