Strona:PL Dumas - Karol Szalony.djvu/119

Ta strona została przepisana.

wiedliwy, gdyż nieszczęśliwy szaleniec, który bezwładny leżał na łożu, kochał go serdecznie, a on wyrzucać sobie w tej chwili musiał, że za świętą tę przyjazń płacił mu jeno zdradą i niewdzięcznością, bałamucąc mu młodą żonę. Bez wątpienia, w chwili tej pożegnania, gdy odjeżdżał z myślą dalszej zdrady, badał on sumienie swoje i wyznać musiał w duchu, że po chwilowym namyśle nie tak bardzo zasmucony był nieszczęściem brata, jakby był być powinien. Jest to zresztą rzeczą zwyczajną u ludzi, że złe skłonności przemagają u nich nad dobremi i że często pocieszają się cudzemi nieszczęściami, wyzyskując je na swoją korzyść. Egoizm bowiem bywa lekarzem serca.
Tymczasem stryjowie królewscy wydali rozkaz wszystkim marszałkom, aby wszyscy panowie i ich poczty w spokoju i porządku wracali do swoich zamków i prowincyi, nie czyniąc spustoszeń, ani gwałtów po drodze pod zagrożeniem osobistej odpowiedzialności.
We dwa dni po odjeździe księcia Orleanu, król puścił się w powolną drogę, niesiony w miękkiej i wygodnej lektyce. Wiadomość o smutnym stanie monarchy z niezwykłą rozeszła się szybkością. Złe wieści mają skrzydła orle; każdy też mówił o tem inaczej i każdy innym też przypisywał to przyczynom. Panowie widzieli w tem sprawę dyabelską, księża karę Bożą, stronnicy papieża rzymskiego mówili, że dotknęło króla to szaleństwo za karę, iż uznał papieża awiniońskiego, Klemensa; stronnicy Klemensa zaś utrzymywali, że Bóg zesłał nań ten cios za to iż nie zniszczył schizmy do szczętu i nie rozpoczął wojny z Włochami, jak to był obiecał. Co do ludu zaś, bardzo był on nieszczęściem tem zasmucony, w dobroci bowiem i sprawiedliwości króla Karola wielkie pokładał nadzieje. To też naród zalegał kościoły, gdzie odbywały się modły publiczne, nakazane na intencyę uzdrowienia