Strona:PL Dumas - Karol Szalony.djvu/129

Ta strona została przepisana.

później w jakąś wielką cnotę. Tylko ci, którzy znają tajniki i unoszą zasłony, którą się cnota ta okrywa, poznają w niej miłość, z której powstała. Ogół śmiertelników patrzy i nie widzi, i zwie ją tylko mianem, jakie sobie nadała.
Karol wyszedł był właśnie ze swymi stróżami. Południowe słońce zwiększało jego cierpienia; ranki tylko i wieczory przeznaczone były dlań na przechadzki. Odetta, wprowadzona do komnaty królewskiej, znalazła się w niej sama jedna. Dziwne wtedy uczucie zbudziło się w sercu biednej tej dziewczyny, zrodzonej tak daleko od stopni tronu i popychanej ku niemu ciągle przez fale życia, jak barka przez burze oceanu gnana ku skałom, o które rozbić się miała.
Wszystko w komnacie tej zdradzało płatne usługi i brak zupełny osób ukochanych i kochających. Widok ten wywoływał w niej uczucie wielkiego ubolewania nad tem wielkiem nieszczęściem. Ta godność królewska, kirem okryta, z tronu złożona, wzywająca pomocy i troskliwości biednej dziewczyny z ludu, wydała się wielką i nadziemską. Tak samo Chrystus, zbiczowany i niosący krzyż swój, wydaje się ludziom więcej boskim, niż Chrystus, wypędzający przekupniów ze świątyni.
Komnatę tę przestronną zalegały spokój i cisza. Światło przekradało się tam przez wielkie szyby kolorowe. Wielki kamienny kominek rzeźbiony, w którym ogień płomieniem buchał, chociaż były to właśnie najgorętsze dni lata, znajdował się naprzeciw samego łoża, przysłoniętego kapą z adamaszku zielonego w złote lilie. Firanki i kapa ta, podarte i potargane, zdradzały walki, jakie tu szaleństwo króla staczać musiało. Na podłodze rozrzucone leżały odłamki szabli i skorupy talerzy i naczyń, które król potłukł i połamał w przystępach gorączki, a które uprzątnąć zapomniano. Wszystko zre-