przybyłam tutaj, przybyłam jako ofiara, która się poświęca, a nie jak ladacznica, szukająca szczęścia. Może być, że gdybym tu, przy królu nieszczęśliwym, zastała kogoś z jego rodziny, byłabym miała więcej sił, ale nie znalazłam nikogo przy łożu tego nieszczęśliwego, nie mającego na czole innej korony, oprócz cierniowej; istotę opuszczoną, od Boga pozbawioną rozumu i instynktu, i nie posiadającego tego nawet poczucia, jakie natura daje ostatniemu ze zwierząt, instynktu zachowawczego.
A jednak, ten człowiek, ten nieszczęśliwy, był wczoraj, jeszcze królem młodym, pięknym, potężnym, w mroku jednej nocy przeżył on lat trzydzieści; między brzaskiem jednego i drugiego dnia czoło jego pokryło się zmarszczkami, jak u starca; z całej jego potęgi nie pozostało nawet pragnienie władzy, gdyż szał jego, zbłąkawszy umysł, odebrał mu pamięć przeszłości. Wówczas, patrząc na tę młodość zgrzybiałą, na tę piękność zwiędłą, na tę wielkość straconą, uniosłam się wielkiem współczuciem dla tak wielkiego nieszczęścia. Król pozbawiony tronu, berła, korony, potomek starożytnego i świętego rodu królów, czołgający się na kolanach, błagał miłosierdzia, a nikt mu nie odpowiadał; on wyciągał ramiona, a nikt mu ręki nie podawał; on płakał, a nikt mu łez nie ocierał. Oh! czułam wówczas, że jestem wybraną, że Bóg mnie do wielkiego celu powołał; czułam, że są położenia, tak dziwnie wychodzące poza obręb zwykłych stosunków ludzkich, w których względy społeczne istnieć przestają; sytuacye takie, że w nich wyraz „cnota“, jest sztyletem, którym dobija się konającego. Czułam, że lepiej zgubić swoją duszę, a ocalić jedno życie, kiedy ta dusza należy do biednej młodej dziewczyny, a to życie jest życiem wielkiego króla.
Książę Orleanu patrzył na nią z podziwem: słuchał
Strona:PL Dumas - Karol Szalony.djvu/144
Ta strona została przepisana.