Strona:PL Dumas - Karol Szalony.djvu/146

Ta strona została przepisana.

nie. W każdym jednak razie, gdybyście z nich zadowoleni nie byli, przyjdziecie do Ludwika Orleańskiego, a przekonacie się, że nie darmo głos ogółu dał mu tytuł „szczodrego.“
— Bóg, Mości książę, uczynił już dla mnie więcej, niźli ludzie uczynić mogą — rzekł, pochylając głowę Wilhelm — a cokolwiek po Nim oni uczynić zechcą, będzie zawsze zbyt wiele w porównaniu do zasług, jakie położyłem.
Ukłoniwszy się, mistrz Wilhelm wyszedł i nazajutrz, nie dając się żadnemi prośbami skłonić do zmienienia zamiaru, opuścił zamek de Creil i powrócił do miasta swego Laonu, pod którym miał domek własny. Do Paryża nigdy przybyć nie chciał, chociaż mu dawano tysiąc koron złota i chociaż oddano na jego usługi do podróży cztery konie ze stajen królewskich.
Król, ze swej strony, powrócił do pałacu Ś. Pawła, w blizkości którego dał mały domek Odecie i wszystko wróciło do tego stanu, jak było przed chorobą.
Król, śpieszył się do objęcia rządów, a to dla użyczenia swego wpływu i poparcia, wielkiemu i świętemu przedsięwzięciu, o którem ciągle marzył.
Była to krucyata przeciw niewiernym Turkom.
Ambasadorowie Zygmunta przybyli do Paryża, podczas gdy król był w Creil, i opowiedzieli tam zamiary Bajazeta, który nastąpił po swoim ojcu, zabitym w wielkiej bitwie, stoczonej z Zygmuntem. Sam zdradził on swoje zamysły, głośno mówiąc, że zajmie królestwo Węgier i przebieży wszystkie królestwa chrześcijańskie, pod swoją władzę je zabierając, a pozostawiając każdemu wolę rządzenia się swojemi prawami; następnie dotrze, blaskiem potęgi swej otoczony, aż do Rzymu, aby nasypać obroku koniowi swemu na ołtarz Świętego Piotra...