Były to ohydne bluźnierstwa, które powinny były oburzyć przeciw niemu każdego, w którego piersi biło chrześcijańskie serce.
To też Karol zaprzysiągł, że Francya, ta pierworodna córa Chrystusa, nie zniesie takiej profanacyi, chociażby on sam, król i pomazaniec Boży, miał osobiście wyprowadzić zbrojne hufce przeciw niewiernym, jak to czynili jego poprzednicy: królowie Filip August, Ludwik IX i Ludwik VII. Hrabia d’Eu, który miecz Wielkiego Marszałka odziedziczył po Clissonie, i marszałek Bucicaut starszy, który już podróżował po kraju niewiernych, silnie popierali postanowienie króla, mówiąc, że obowiązkiem jest każdego rycerza, noszącego znak krzyża świętego na piersiach, przyłączyć się do wyprawy przeciw wspólnemu nieprzyjacielowi.
Najwięcej jednak przedsięwzięcie to wziął do serca książę Filip Burgundzki, zachęcony do tego przez syna swego, hrabiego de Nevers, który miał nadzieję zostania wodzem tej wyborowej armii i dokonania z nią i na jej czele świetnych i wielkich czynów. Książę de Berri nie stawiał również ze swej strony żadnej opozycyi w tej sprawie, która też wkrótce ostatecznie na Radzie królewskiej postanowiona została. Odprawiono tedy posłów Zygmunta, wysłano też ambasadorów do cesarza niemieckiego i księcia Austryi o pozwolenie przejścia przez ich kraje. Napisano również do Wielkiego Mistrza zakonu Teutońskiego dla zawiadomienia go, że Jan Burgundzki idzie im na pomoc z tysiącem najwaleczniejszych wojowników, wybranych z pomiędzy rycerstwa Francyi, dla stawienia oporu zbrojnego zamiarom króla Bajazeta, zwanego Amurat-Baquin.
Książę Burgundyi sam zajął się przygotowaniami wojennemi swojego syna pierworodnego; chciał bowiem,
Strona:PL Dumas - Karol Szalony.djvu/147
Ta strona została przepisana.