żeby wyprawa ta godną była księcia, należącego do „domu złotych lilii“. Pierwszą rzeczą, o jakiej pomyślał, było przydanie mu do boku rycerza doświadczonego wielkiej odwagi i wielkiego męstwa. Napisał tedy do pana de Coucy, który właśnie powracał z Medyolanu, ażeby przybył doń do pałacu d’Artois, w którym książę Burgundyi zamieszkiwał. J. M. pan de Coucy pośpieszył też natychmiast na to wezwanie.
Tak rzeczy zdecydowawszy, książę zajął się staraniami o wynalezienie pieniędzy, aby ułatwić synowi swemu podróż, godną jego stanowiska i rodu. Nałożył więc, z okazyi pasowania syna na rycerza, podatek na wszystkie ziemie orne, na kasztelanów okolicznych i mieszczan, a podatek ten uczynił do stu dwudziestu tysięcy koron złota. Gdy jednak ta suma okazała się niewystarczającą na postawienie wszystkiego na tej stopie, jakiej pragnął, książę nakazał wszystkim rycerzom i damom, w lenności odeń zamki i ziemie trzymającym, aby się gotowali do wyjazdu, jako stanowić mający świtę syna jego w wyprawie krzyżowej, każdemu jednak pozostawiając wolność wykupienia się od tego obowiązku, za stosowną opłatą, która wynosiła dwa tysiące dla jednych, tysiąc dla innych i wreszcie pięćset koron złota, stosownie do dochodów, otrzymywanych z lenn.
Damy, w wieku będące, i podstarzali rycerze, już niezdolni do tak ciężkich niewygód i, jak mówi Froissart, „obawiający się trudów cielesnych“, zapłacili wedle woli książęcej. Co do młodych, tym odpowiedziano, że nie o ich pieniądze, lecz o osoby idzie i że do drogi przygotować się mają swoim kosztem i towarzyszyć w tej wyprawie panu swemu, księciu Janowi. Z tego nowego podatku książę zebrał znowu około sześćdziesięciu tysięcy koron złota.
Strona:PL Dumas - Karol Szalony.djvu/148
Ta strona została przepisana.