Strona:PL Dumas - Karol Szalony.djvu/215

Ta strona została przepisana.

Bernard zostawił mu chwilę do namysłu, albowiem sądził, że zdolność myślenia powróci i dozwoli mu prowadzić dalej rozmowę, tak ważną dla zbawienia monarchii.
— Tak, bardzo jestem nieszczęśliwy — powtórzył król, opuszczając ze zniechęceniem ręce i pochylając głowę na piersi. — Cóż czynić zamierzasz, kuzynie, aby odeprzeć dwóch naraz nieprzyjaciół?... gdyż... ja... ja za słaby jestem, abym ci mógł dopomódz.
— Miłościwy panie, przedsięwziąłem środki, które raczyłeś uznać za dobre. Delfin Karol mianowany został jeneralnym namiestnikiem królestwa.
— Prawda... lecz zwracałem twoją uwagę, że on jest jeszcze bardzo młody; zaledwie piętnaście lat liczy. Dlaczego nie przedstawiono na tę godność jego starszego brata, Jana?
Wielki Marszałek spojrzał ze zdziwieniem na króla, z szerokiej piersi wydobyło się westchnienie, smutno potrząsnął głową. Król powtórzył zapytanie.
— Miłościwy panie, czyż są cierpienia ludzkie tak wielkie, żeby przy nich ojciec o śmierci syna mógł zapomnieć?
Król zadrżał, ścisnął znów konwulsyjnie rękoma głowę, a gdy opuścił je znowu, hrabia Bernard zobaczył dwie łzy, płynące po zwiędłych policzkach.
— Tak, tak... przypominam sobie — powiedział — on umarł w mieście Compiégne.
Potem dodał ciszej:
— A Izabella powiedziała mi, że został otruty... Ale cicho!... nie trzeba tego powtarzać... Mój kuzynie, sądzisz-że, że to może być prawdą?
— Nieprzyjaciele księcia Anjou oskarżali go, obwinienie to opierając na tem, że śmierć ta zbliżała do tro-