Strona:PL Dumas - Karol Szalony.djvu/216

Ta strona została przepisana.

nu Delfina Karola, jego zięcia; lecz król Sycylii niezdolny jest popełnić taką zbrodnię i jeżeli ją nawet popełnił, to Bóg nie pozwolił mu kosztować owoców jej, gdyż książę Anjou przeniósł się do wieczności w sześć miesięcy po śmierci tego, którego, jak mówią, był mordercą.
— Tak, śmierć!... i śmierć!... To słowo powtarza się, jak echo, w około mnie, gdy przywołuję synów mych i blizkich moich. Wiatr, wiejący w około tronu, jest śmiertelny, mój kuzynie, i oto z całej tej licznej rodziny książąt pozostała tylko młoda latorośl i stary pień... Tak tedy, mój ukochany Karol?...
— Objął ze mną razem dowództwo nad wojskami, i żebyśmy tylko posiadali pieniądze, by nowe siły pod broń powołać...
— Pieniądze, kuzynie? Alboż to nie mamy w zapasie skarbów, przechowywanych na potrzeby państwa?
— Strwonione zostały, miłościwy panie.
— Przez kogo?
— Szacunek wstrzymuje oskarżenie na moich ustach...
— Mój kuzynie, nikt prócz mnie nie miał prawa rozporządzać tym skarbem i nikt nie mógł go sobie przywłaszczyć bez kwitu z moim podpisem i naszą królewską pieczęcią.
— Miłościwy panie, osoba, która go zabrała, posiadała kwity z królewską pieczęcią, chociaż podpis wasz uważała za zbyteczny.
— Tak, tak, uważają mnie już za umarłego. Anglicy i Burgundczycy dzielą się mojem królestwem, a żona moja i syn mojemi pieniędzmi. Tak!... tylko ona, lub on dopuścić się mogli tej kradzieży. Boć przecież jest to kradzież, zbrodnia przeciw państwu, ponieważ państwo