Strona:PL Dumas - Karol Szalony.djvu/245

Ta strona została przepisana.

— Patrzcie! słuchajcie! Teraz kat bierze szczypce! O! jak one okropnie są rozpalone, aż palce mu parzą... Idzie teraz do głębi więziennej celi, już tylko nogi jego widzę!... Cicho!... zamilknijcie... usłyszymy pewno coś ciekawego!...
Krzyk straszny rozległ się w powietrzu... Wszystkie głowy nachyliły się nad otworem lochu.


Wszyscy rzucili się do otworu...

— O! słuchajcie! Sędzia go bada! — zaczęła znowu stara, która, jako pierwsza przybyła, pierwsze też najmowała miejsce, wetknąwszy głowę pomiędzy żelazne kraty okienka. — Nie odpowiada!... O łotr!... Odpowiadaj, zbóju!... Mów, morderco! Wyznaj twe zbrodnie!
— Cicho! — wołali z tłumu ciekawi.
Kobieta wydobyła głowę z pomiędzy krat, ale rę-