Strona:PL Dumas - Karol Szalony.djvu/255

Ta strona została przepisana.

trzymalsze, kazał nakarmić obficie ludzi i konie, i nocą, ósmego dnia po rozpoczęciu oblężenia zamku Corbeil, na czele tego wojska puścił się w drogę do Tours. W głębokiem milczeniu jechano noc całą, zatrzymano się tylko na godzinę przed świtem dla posilenia koni, a potem znowu pojechano dalej; jazda dalsza trwała piętnaście godzin bez odpoczynku z większą jeszcze ostrożnością, niż w nocy. Pod wieczór znowu się zatrzymali na godzinę, a byli już tylko o sześć mil drogi od Tours. Armia ta wzbudzała podziw wszędzie, gdzie się ukazała; wszystkich zastanawiała jej tajemniczość i pośpiech. Na drugi dzień rano książę Burgundzki, obawiając się, aby, mimo środków ostrożności, stróże królowej nie byli uprzedzeni, przybył o godzinie ósmej rano do Marmontiers, otoczył kościół i rozkazał Hektorowi de Saveuse wedrzeć się do wnętrza. Gdy Dupuy ujrzał zbrojnych, w których po krzyżu czerwonym na piersiach poznał Burgundczyków, rozkazał królowej iść za sobą, chcąc ją wyprowadzić bocznemi drzwiami, gdzie oczekiwała jej kareta; ale królowa odmówiła stanowczo. Dał tedy znak dwom ze straży, aby ją porwali siłą, lecz królowa uczepiła się kraty, przy której klęczała, wyciągnęła ręce poza ogrodzenie, klnąc się na Chrystusa, że wprzód pozwoli się zabić, aniżeli uprowadzić.
Damy dworu i księżniczki, które jej towarzyszyły, biegały tu i owdzie, jakby oszołomione, wzywając ratunku i wołając pomocy tak dalece, że, J. M. pan de Saveuse, widząc, że wszelkie wahanie na nic się nie przyda, przeżegnał się znakiem krzyża świętego, aby Bóg, w którego przybytku się znajdował, wybaczył mu ten czyn, i wydobył miecz z pochwy, co widząc, jego ludzie uczynili toż samo.
Dupuy zrozumiał, że wszystko już było stracone;