Strona:PL Dumas - Karol Szalony.djvu/256

Ta strona została przepisana.

uciekł tedy przez furtkę, dosiadł konia i galopem wpadł do miasta Tours, gdzie zaalarmował straże, które natychmiast całą załogę do obrony wezwały.
Gdy Dupuy zniknął, pan de Saveuse zbliżył się do królowej i pokłoniwszy się jej z głębokim szacunkiem, powitał ją w imieniu księcia Burgundyi.
— Gdzież książę? — zapytała królowa.
— Czeka was przede drzwiami kościoła, miłościwa pani.
Królowa i księżniczki szły ku wielkim drzwiom pośród szpaleru ludzi, wołających:
— Niech żyje królowa i Jego Królewska Wysokość Delfin, następca tronu Francyi!
Książę Burgundyi, spostrzegłszy królowę, zsiadł z konia i przykląkł na jedno kolano.
— Drogi mój kuzynie — rzekła, zbliżając się z wdziękiem i podnosząc go — powinnam kochać was nad wszystkich w całem państwie. Porzuciliście wszystko, aby uczynić zadosyć mej prośbie, i wyswobodziliście mnie z więzienia. Bądźcie pewni, że nie zapomnę wam tego nigdy. Widzę teraz dobrze, że wy najlepiej musieliście zawsze kochać króla, rodzinę jego, królestwo i sprawy kraju.
I mówiąc to, podała mu swą rękę do pocałowania.
Książę odpowiedział kilka słów pełnych szacunku i zapewnień życzliwości, pozostawił przy królowej pana de Saveuse z tysiącem koni, a z pozostałą armią napadł nagle na miasto Tours, zanim ono oprzytomnieć zdołało. Nie stawiono mu żadnego oporu i podczas gdy większa część jego ludzi wciskała się przez najciaśniejsze przejścia, sam książę wjeżdżał bramą, którą żołnierze kapitana Dupuy pozostawili otworem. Dupuy sam był wzięty do niewoli.