Strona:PL Dumas - Karol Szalony.djvu/283

Ta strona została przepisana.

została. Wtem lekkie skrzypnięcie dało się słyszeć w pierwszym pokoju, otworzyły się drzwi i podłoga skrzypnęła pod stopami Perrineta, bladego jak śmierć i wstrzymującego oddech, aby nie być usłyszanym; stanął i słuchać począł, a gdy żadnego nie usłyszał szelestu, posunął się na palcach, ocierając pot zimny z czoła, ku komnacie swojego ojca. Drzwi nie były zamknięte, popchnął je więc tylko.
Latarnia, której starzec używał, gdy wypadkiem kiedy w nocy otworzyć komu bramę przychodziło, stała zapalona na kominku, a słabe jej światło na tyle oświecało pokój, iż gdyby się był klucznik obudził, byłby odrazu mógł rozeznać, że nie sam się w izbie znajduje. Perrinet nie chciał jej zgasić, a to dlatego, że obawiał się w ciemności potrącić o jaki przedmiot i zbudzić starca ze snu; pozostawił tedy lampę zapaloną.
Straszne to było!... ten młody człowiek, z włosami najeżonymi, z czołem zlanem potem, z lewą ręką opartą na sztylecie, prawą opierający się o mur, zatrzymujący się na każdym kroku, aby namacać końcem nogi miejsce, gdzie ją ma postawić, posuwający się powoli, ale ciągle ku łożu, z którego ani na chwilę nie spuszczał pałających ogniem oczu, drżący za, każdym szelestem, powstrzymujący oddech i tłumiący bicie swego serca, którego drgnienia przez, kaftan policzyćby było można...
Nareszcie Perrinet doszedł do łożnicy starca, a napół zsunięte firanki zasłaniały mu twarz, jego. Posunął się jeszcze kilka kroków, wyciągnął rękę, oparł się o kolumnę łóżka, i zatrzymał się chwilę, gdyż oddech mu zamarł w piersiach, potem, przyklękając, wsunął rękę pod poduszkę. Ręka ta była drżąca i wilgotna od potu, który pokrył całe jego ciało. Na szczęście dla ojca i dla syna, głowa starca pochylona była nieco w tył łóżka,