Głowa jego była nienakryta, Pod gęstemi brwiami widać było oczy ciemno-niebieskie. Nos miał orli, cerę opaloną od słońca. Wszystkb to razem nadawało tej fizyognomii wyraz surowości i stałości przekonań, a wyrazu tego nie łagodził wcale długi zarost czarny, lekko tylko na samym dole przystrzyżony.
Zaledwie człowiek, którego portret naszkicowaliśmy, wstąpił na platformę, natychmiast odwróciwszy się, wyciągnął ręce ku otworowi, przez który na nią się wydostał. Z otworu tego ukazała się ręka biała, pulchna i delikatna, która pochwyciła dłoń silną i żylastą pierwszego rycerza i zaraz też z pomocą tej podpory niewzruszonej wyskoczył na taras młodzieniec lat szesnaście, lub siedmnaście mieć mogący. Był on cały przybrany w aksamity i jedwabie, włosy miał długie blond, członki delikatne, postawę wysmukłą. Jak tylko wszedł na taras, począł przez przyzwyczajenie, jakby tą krótką podróżą bardzo się zmęczył, szukać miejsca, na któremby usiąść mógł i spocząć. Widząc jednak, że tego rodzaju sprzęt, jak krzesło, uważane było za zbyteczne na tarasie fortecy, zdecydował się nareszcie stać, oparłszy się o ramię swego towarzysza.
Tak rozpoczęli przechadzkę po tarasie, którą młodzieniec zdawał się raczej odbywać przez ustępstwo dla starszego i przez łagodność charakteru, aniżeli z własnej woli i inicyatywy.
Kilka chwil upłynęło w milczeniu, którego ani jeden, ani drugi przerwać się nie ważył. Małe rozmiary tej platformy czyniły przechadzkę ową wielce uciążliwą.
Odgłosy kroków tych dwóch ludzi tworzyły razem tylko jeden odgłos, z taką łatwością lekki chód dziecka łączył się i niknął z ciężkiem stąpaniem żołnierza. Mo-
Strona:PL Dumas - Karol Szalony.djvu/297
Ta strona została przepisana.