Strona:PL Dumas - Karol Szalony.djvu/32

Ta strona została przepisana.

właśnie do tego domu, dała człowiekowi znak, aby się nie ważył wracać tą samą drogą, tak niebezpieczną, ale on, nie domyślając się, jaki był powód tego zakazu, nie zważał nań i cofając się, aby nie odwracać twarzy od swej królowej i pani, doszedł znów do miejsca, z którego wyszedł i znikł na wieży katedry. Królowa zapytywała, coby to był za człowiek, tak lekki i tak zręczny; odpowiedziano jej, iż był to pewien Genueńczyk, mistrz w tego rodzaju sztukach.
Podczas tego widowiska zebrała się znaczna liczba ptaszników z klatkami pełnemi wróbli; ludzie ci stanąwszy na drodze, którą przechodzić miała królowa, wypuszczali skrzydlatych więźni swych na wolność.
Był to stary zwyczaj, symbolizujący nadzieję, jaką żywił zawsze lud, że nowe panowanie przyniesie mu wolność i nowe swobody. Dziś zwyczaj ten zaginął, ale nie zaginęła nadzieja...
Przybywszy do kościoła Notre Damę, królowa spotkała na stopniach u wielkich drzwi biskupa Paryża, przybranego w mitrę i stułę, kask i kirys Zbawiciela Pana. Dokoła niego znajdowało się wyższe duchowieństwo i delegaci Akademii, która, używając tytułu starszej córki królewskiej, miała przywilej asystowania przy koronacyi. Królowa wysiadła z lektyki; damy jej orszaku uczyniły to samo, również jak i panowie, i rycerze, którzy oddali konie swe pieczy swoich paziów i służących. W towarzystwie książąt: de Touraine, de Berri, de Bourbon i Burgundyi, — królowa weszła do świątyni, wprowadzona przez biskupa i duchowieństwo, śpiewające głośno i pięknie psalmy na cześć Pana Najwyższego i Dziewicy Maryi.
Doszedłszy do wielkiego ołtarza, królowa Izabella upadła pobożnie na kolana i, odmówiwszy modlitwy, złożyła kościołowi Nbtre Dame w podarunku cztery sztuki