Strona:PL Dumas - Karol Szalony.djvu/33

Ta strona została przepisana.

złotogłowiu i koronę, którą aniołowie, ozdobili jej skronie u drugiej bramy w ulicy Saint Dénis. W zamian Ich Mość panowie Jan de la Riviére i Jan Lemercier przynieśli inną, kosztowniejszą i piękniejszą, podobną do tej, jaką na głowie nosił król, gdy zasiadał na tronie. Biskup, ująwszy koronę za wierzchołek z lilii spleciony, przy pomocy czterech książąt, włożył ją delikatnie na głowę Izabelli. Okrzyki radości podniosły się ze wszech stron, gdyż od tej dopiero chwili Izabella została rzeczywistą królową Francyi.
Królowa i panowie wyszli tedy z kościoła i zajęli miejsce swe napowrót w lektykach, na koniach i w powozach. Po dwóch stronach orszaku szło sześciuset służących, niosących woskowe świece, od których blask był tak wielki, jakgdyby słońce świeciło na, niebie. W ten sposób królowa odprowadzona została do pałacu, gdzie na nią oczekiwał król, mający po prawicy królową Joannę, a po lewicy księżnę Orleanu. Królowa, wysiadłszy, uklękła, jak w kościele, dając tem do zrozumienia, że uznawała Pana nad Pany za swego władcę na niebie, a króla za pana swego na ziemi. Król podniósł ją i ucałował. Naród wznosił okrzyki: „Noel! Noel!“; widząc ich bowiem złączonych, tak młodych i pięknych, sądził, że dwaj aniołowie-stróże królestwa. Francyi opuścili jeden prawicę, drugi lewicę tronu Najwyższego Boga.
Potem panowie pożegnali króla i królową i odeszli do domów swoich; pozostali tylko ci, którzy należeli do dworu i służby. Naród pozostał przed pałacem, krzycząc: „Noel!“ aż do chwili, kiedy ostatni paź wszedł za ostatnim z panów. Wtedy bramy się zamknęły, światła, oświecające plac, rozproszyły się i powoli pogasły, tłumy odpłynęły tysiącami ulic i uliczek, które jak arterye i żyły niosą życie do krańców stolicy. Niezadługo i szmer ten rozchodzącego się ludu ucichł zupełnie. W godzinę póź-