Strona:PL Dumas - Karol Szalony.djvu/369

Ta strona została przepisana.

ców miasta, byle tylko był rycerzem szlachetnego urodzenia. Żądał on najprzód starcia na koniach, w którem to starciu każdy z walczących miał mieć prawo skruszenia dwu kopii, a następnie walczenia pieszo z toporem i mieczem w rękach. Rycerz angielski wybierał miejsce — podkop podziemny i pozostawiał przeciwnikowi prawo oznaczenia dnia i godziny.
Po wygłoszeniu tego wyzwania, herold, zsiadłszy z konia, u słupa najbliższej bramy miasta przybił rękawicę swego pana, jako zakład wojenny i znak wyzwania.
J. M. pan de Barbazan, który, zasłyszawszy coś o tem, z wielkim tłumem narodu przybiegł był na wały, dowiedział się, o co właściwie idzie, i z wysokości wałów rzucił swoją rękawicę, na znak, że przyjmuje wyzwanie nieznajomego rycerza. Potem rozkazał jednemu z koniuszych, aby podszedł do słupa owego i zdjął zeń rękawicę, zawieszoną przez herolda.
Wielu z obecnych mówiło głośno, że dowódca twierdzy przyjmować takiego wyzwania i narażać się na losy walki pojedyńczej nie powinien, ale J. M. pan de Barbazan nie zważał na to i przygotowywał się do pojedynku na dzień następny.
W nocy usunięto przeszkody, aby nic nie stało na zawadzie koniom i rycerzom. Z obu stron wybito wgłębienia dla trębaczy i przymocowano pochodnie do ścian, aby można było oświecić tę straszną i tak dla obu stron interesującą walkę.
Nazajutrz, o godzinie ósmej rano, przeciwnicy stali u przeciwległych wejść do podziemia. Za każdym z nich postępował trębacz. Pierwszy odezwał się trębacz angielski, drugi odpowiedział mu natychmiast, a gdy ci